O kosmetykach marki Vita Liberata opowiadałam Wam na blogu już wiele razy. Moim ulubieńcem jest między innymi puder mineralny Trystal Minerals oraz maska na noc Self Tanning Night Moisture Mask, a ostatnio miałam okazję przetestować również nowy krem wykończeniowy do twarzy i ciała Vita Liberata Body Blur. Jeśli jesteście ciekawe jak się sprawdza, to o szczegółach opowiem w dalszej części wpisu...
Vita Liberata Body Blur to natychmiastowy krem wykończeniowy do twarzy i ciała, który maskuje niedoskonałości i wygładza skórę zapewniając efekt HD. Zawiera organiczne składniki takie jak woda aloesowa oraz masło shea, dzięki czemu pielęgnuje skórę. Krem Vita Liberata Body Blur może być stosowany również jako kosmetyk do twarzy samodzielnie, jako baza pod makijaż lub wymieszany z podkładem. Dostępny w trzech odcieniach: Light / Latte Light, Medium / Latte oraz Dark / Mocha.
Vita Liberata Body Blur to jedna z nowości tej marki, która od razu bardzo mnie zainteresowała. Krem wykończeniowy to coś, czego nie używam na co dzień, a sezon wiosenno-letni to idealny czas na testowanie tego rodzaju kosmetyków. Zacznę od opakowania, czyli prostej tubki utrzymanej w tonacji ciemnego brązu charakterystycznej dla marki Vita Liberata. Jest ona poręczna i jednocześnie prezentuje się bardzo elegancko <3 Sam krem ma niesamowicie ciekawą konsystencję, kojarzy mi się z musem czekoladowym. Jest bardzo lekka i wystarczy odrobina na pokrycie danej partii ciała. Efekt przy pierwszej warstwie jest subtelny, ale spokojnie można go stopniować. Ta formuła po dokładnym rozprowadzeniu nie tworzy żadnych plam ani smug. Zapach jest delikatny i raczej neutralny, oczywiście nie ma tu żadnej woni samoopalacza, ponieważ krem nie ma takiego działania. Body Blur dostępny jest w trzech odcieniach, mój to średni Medium / Latte, czyli piękny brąz w złocistym wydaniu <3
Vita Liberata Body Blur to kosmetyk w stylu kremów BB do ciała, w pewnym stopniu jest również podobny do popularnych rajstop w spray`u, choć oczywiście forma aplikacji jest nieco inna. Przyznam, że nigdy nie byłam fanką takich kosmetyków (zdecydowanie wolę balsamy brązujące i samoopalacze), ale od czasu do czasu zdarza mi się z nich korzystać, szczególnie w okresie letnim. Body Blur testowałam głównie na nogach, ale próbowałam go nakładać również na ramiona oraz dekolt. Tak jak już wspomniałam, wystarczy odrobina na pokrycie danej partii ciała, a uzyskany efekt jest bardzo subtelny (na zdjęciu pokazałam jedną warstwę nałożoną od nadgarstka do łokcia). Oczywiście w razie potrzeby możemy go stopniować poprzez nałożenie drugiej, a nawet trzeciej warstwy kosmetyku. Body Blur błyskawicznie poprawia wygląd skóry, faktycznie maskuje niedoskonałości takie jak naczynka czy drobne przebarwienia, poza tym optycznie wygładza i rozświetla. Na mojej skórze odcień Medium / Latte daje również przepiękny i natychmiastowy efekt złocistej opalenizny. Mam wrażenie, że sam krem też delikatnie nawilża i tutaj mój zachwyt się kończy... Od początku miałam pewne obawy odnoście trwałości tego efektu, mimo że na opakowaniu widnieje napis 24HR WEAR i niestety one się sprawdziły. Krem absolutnie nie nadaje się do stosowania w połączeniu z jasnymi ubraniami, w zasadzie to brudzi wszystkie ubrania i nie tylko. W dodatku nie jest to kosmetyk wodoodporny, dlatego wystarczy kilka kropel wody, a na tym przepięknym wykończeniu tworzą się smugi. W związku z tym nie za bardzo wiem, kiedy miałabym używać takiego kosmetyku, przychodzi mi do głowy jedynie plaża i kostium kąpielowy, ale oczywiście musiałabym trzymać się z daleka od wody :D Skoro jesteśmy już w temacie wody, to Body Blur podczas zmywania go pod prysznicem również brudzi wszystko dookoła na brązowo niczym wspomniany już mus czekoladowy. Zgodnie z opisem producenta Body Blur można stosować również jako kosmetyk do twarzy, a nawet dodatek do podkładu. Tego akurat nie próbowałam, ponieważ moja cera jak na razie jest zbyt jasna na takie eksperymenty - tutaj znacznie lepiej sprawdzi się maska na noc Vita Liberata Self Tanning Night Moisture Mask.
Warto wspomnieć jeszcze o składzie, który standardowo jest ogromnym plusem kosmetyków Vita Liberata, tutaj już na pierwszym miejscu znajduje się woda aloesowa, a nieco dalej mamy masło shea i witaminę E. Cena kremu Vita Liberata Body Blur to 179zł / 100ml i od maja dostępny jest on w perfumeriach Sephora podobnie jak pozostałe kosmetyki tej marki: KLIK!
Podsumowując: Vita Liberata Body Blur to pierwszy kosmetyk tej marki, który mnie nie przekonuje. Z jednej strony błyskawicznie poprawia wygląd skóry i nadaje przepiękny efekt złocistej opalenizny, ale z drugiej jest mało praktyczny. Absolutnie nie nadaje się do stosowania w połączeniu z jasnymi ubraniami, w zasadzie to brudzi wszystkie ubrania, a także łazienkę podczas zmywania go pod prysznicem. Szkoda, że tak słabo utrzymuje się na skórze, spodziewałam się po nim czegoś zupełnie innego...
Znacie krem Vita Liberata Body Blur? Używacie kremów BB do ciała lub rajstop w spray`u? :)
Troszkę jestem zaskoczona że jednak brudzi :/
OdpowiedzUsuńTo po prostu taki podkład do ciała, który niestety bardzo łatwo schodzi ze skóry :(
UsuńTego produktu nie znam, znam tylko ich piankę i bardzo ją lubiłam :) szkoda, że tak krótko się utrzymuje... no i te brudzenie ubrań :/ chyba wolałabym jednak balsam brązujący :)
OdpowiedzUsuńPianka też bardzo mi odpowiadała i była znacznie bardziej praktyczna :) Dokładnie, lepiej użyć balsamu brązującego lub właśnie samoopalacza, przynajmniej efekt będzie trwały :)
UsuńO kurcze... szkoda, że brudzi ubrania. U mnei byłby całkowicie nie praktyczny
OdpowiedzUsuńNiestety tak jest, sama nie mam zbyt wielu pomysłów na jego wykorzystanie, ewentualnie będę go mieszać z innym balsamem :)
UsuńJest u mnie skreślony, nie lubię brudzących kosmetyków :(
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie jest to dopracowany kosmetyk, choćby ze względu na brak wodoodporności :(
Usuńmam go i testuję :)
OdpowiedzUsuńI jak? U Ciebie też tak słabo się utrzymuje? :)
UsuńLubię tę markę, ma świetny puder brązujący :)
OdpowiedzUsuńPuder brązujący faktycznie jest genialny, niestety Body Blur jest mało udany :(
UsuńMaskę na noc uwielbiam, a tu widzę lipa :P
OdpowiedzUsuńMaska na noc jest super, a tu właśnie lipa ;D
UsuńDodaje do listy must have <3
OdpowiedzUsuńJesteś pewna? ;)
UsuńAbstrachując od tematu: bardzo ładny choker :D
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
UsuńVL jak zawsze pomysłowa:)
OdpowiedzUsuńPomysł jest niezły, ale niestety wykonanie tym razem niezbyt udane :(
UsuńTeż tak miałam z Vita Liberata. Pianki były fenomenalne (miałam dwie), ale już olejek się u mnie nie sprawdził, a balsam był przyzwoity ;)
OdpowiedzUsuńA widzisz, u mnie mimo wszystko olejek fajnie się sprawdzał, choć też był to specyficzny produkt, a Body Blur niestety :)
Usuńjak tylko zobaczyłam ten krem w nowościach marki to bardzo się na niego nakręciłam, ale teraz mój zapał opadł, szkoda że brudzi ubrania i że tak bardzo trzeba z nim uważać :-(
OdpowiedzUsuńTo dokładnie tak jak ja, ale już przy pierwszym użyciu wiedziałam, że coś jest nie tak i niestety nie mogę zaliczyć go do grona ulubieńców :(
UsuńMiałam samoopalacze tej firmy i sprawdzały się rewelacyjnie :)
OdpowiedzUsuńSamoopalacze w formie pianki czy balsamu faktycznie są bardzo dobre, niestety Body Blur nie jest równie udany :)
UsuńSzkoda, że tak brudzi. Chyba tylko nadaje się do jakiś sesji zdjęciowych, a nie do zwykłego używania.
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest, do sesji zdjęciowych jak najbardziej się nadaje, ale poza tym trudno o pomysł na jego wykorzystanie :(
UsuńNiestety spodziewałam się czegoś trwalszego, szkoda by było mi ubrań ;(
OdpowiedzUsuńJa też, a tak to nie mam zupełnie pomysłu jak go używać, chyba że po wymieszaniu niewielkiej ilości z innym balsamem :)
UsuńHmmm zapowiada się bardzo ciekawie ;)
OdpowiedzUsuńZapowiadał, ale wyszło jak wyszło :)
UsuńLubię produkty Vita Liberata, ale ten chyba nie jest dla mnie. Szkoda, że brudzi i nie jest wodoodporny ;/
OdpowiedzUsuńJa też bardzo lubię ich kosmetyki, ale Body Blur niestety mnie nie przekonał :(
UsuńOj zdecydowanie nie dla mnie :(
OdpowiedzUsuń:(
UsuńFajny pomysł, niestety wykonanie gorsze :(
OdpowiedzUsuń