The Body Shop Vitamin E, czyli intensywne nawilżenie w postaci serum oraz kremu do twarzy
data wpisu 10 listopada 2017 | 32 komentarze
Jesień to idealny czas na stosowanie kosmetyków z kwasami, ale tak jak o każdej porze roku równie istotne jest odpowiednie nawilżanie cery. Ostatnio w poszukiwaniu dobrego kremu na dzień pod makijaż zdecydowałam się na przetestowanie intensywnie nawilżającego serum oraz kremu do twarzy The Body Shop Vitamin E. Jeśli jesteście ciekawe ich działania, to zapraszam do czytania...
Moja codzienna pielęgnacja cery w okresie jesienno-zimowym opiera się przede wszystkim na intensywnym nawilżeniu oraz stosowaniu kosmetyków z kwasami. O poszukiwaniu idealnego kremu na dzień pod makijaż mogłabym już napisać książkę, po prostu moja skóra jest niesamowicie wymagająca w tym temacie. Jak na razie doskonale sprawdza się u mnie jedynie krem-żel Clinique Moisture Surge, ale niestety na chłodniejsze dni mimo wszystko jest zbyt lekki. W związku z tym już z wyprzedzeniem postanowiłam poszukać czegoś nowego i pod koniec wakacji zdecydowałam się na zakup kremu oraz serum intensywnie nawilżającego The Body Shop z linii Vitamin E. Zgodnie z opisem producenta te kosmetyki zapewniają do 48H nawilżenia i bazują na tytułowej witaminie E, naturalnym kwasie hialuronowym oraz olejku z kiełków pszenicy. Dwa lata temu jeszcze w starej wersji bardzo dobrze sprawdzał się u mnie krem na noc z tej linii, dlatego bez wahania przetestowałam również ten duet...
THE BODY SHOP VITAMIN E INTENSYWNIE NAWILŻAJĄCE SERUM DO TWARZY
Na początek opowiem Wam o intensywnie nawilżającym serum do twarzy Vitamin E, które może być stosowane samodzielnie lub w połączeniu z kremem do twarzy. Osobiście testowałam je w obydwu wariantach, natomiast lepiej sprawdza się u mnie ta pierwsza wersja. Serum znajduje się w bardzo praktycznym opakowaniu z pompką o pojemności 30ml, które jest małe i zmieści się w każdej kosmetyczce. Podoba mi się też minimalistyczna szata graficzna, natomiast serum ma delikatnie różowy kolor. Konsystencja jest niesamowicie lekka i błyskawicznie się wchłania, chyba że nakładamy je w zbyt dużej ilości, wtedy ta formuła staje się nieco lepka. Jeśli chodzi o zapach, to jest on świeży i delikatny, serum pachnie podobnie jak pozostałe kosmetyki z tej linii. W składzie stosunkowo wysoko znajduje się miód oraz witamina E, a nieco dalej również olej z otrębów ryżowych oraz olej z kiełków pszenicy. Działanie serum po pierwszych testach bardzo mi się spodobało. Stosowane pod makijaż ładnie wygładza skórę i zapewnia odpowiedni poziom nawilżenia. Dobrze współpracuje z podkładem, poza tym nie przyspiesza przetłuszczania się cery i ogólnie daje taki komfort skórze. Niestety przy regularnym stosowaniu to serum powoduje u mnie wysyp niedoskonałości, czyli po prostu zapycha pory. W pierwszym momencie nie byłam pewna czy to zasługa tego kosmetyku, ale po małej przerwie i ponownym stosowaniu serum przez kilka dni pod makijaż znowu miałam problem z niedoskonałościami. To automatycznie przekreśla wszystkie zalety serum, mimo że naprawdę dobrze sprawdzało się jako baza pod makijaż.
THE BODY SHOP VITAMIN E NAWILŻAJĄCY KREM DO TWARZY NA DZIEŃ 48H
Krem do twarzy The Body Shop Vitamin E w wersji na dzień mam w kosmetyczce znacznie dłużej niż wspomniane serum, ponieważ kilka miesięcy temu zdecydowałam się na zakup miniaturowego opakowania. W okresie wiosennym byłam z niego zadowolona, w związku z tym zdecydowałam się na zakup kolejnego opakowania, tym razem o większej pojemności. Krem znajduje się w klasycznym słoiczku, który poza delikatnie różowym kolorem nie wyróżnia się z otoczenia. Konsystencja teoretycznie jest bardzo lekka i szybko się wchłania, ale jednocześnie pozostawia na skórze lekko tłusty film i takie świetliste wykończenie, które po pierwszych testach nawet mi odpowiadało. Zapach w porównaniu do serum jest nieco bardziej intensywny, ale nadal taki świeży i orzeźwiający, charakterystyczny dla linii Vitamin E. W składzie oczywiście nie znajdziemy parafiny, natomiast jest w nim witamina E, kwas hialuronowy, masło shea oraz olejek z kiełków pszenicy. Tak jak wspominałam, po pierwszych testach byłam zadowolona z tego kremu, ponieważ zapewniał całkiem dobry poziom nawilżenia i taki delikatny efekt glow na mojej mieszanej cerze, ale z czasem byłam coraz mniej przekonana w temacie działania. Po nałożeniu krem faktycznie daje uczucie nawilżenia, które utrzymuje się przez cały dzień, ale niestety czar pryska po umyciu twarzy. Wtedy mam wrażenie, że w praktyce nie daje on żadnych efektów, może poza działaniem ochronnym i delikatnie natłuszczającym, ale skóra na pewno nie jest lepiej nawilżona. Ponadto ten lekko tłusty film w rzeczywistości przyspiesza przetłuszczanie się cery, która zaczyna się mocno świecić już po 2-3 godzinach od nałożenia kremu. W związku z tym niezbyt dobrze sprawdza się stosowany pod makijaż, ponieważ realnie skraca trwałość podkładu. Plusem jest na pewno to, że w przeciwieństwie do serum nie zapycha porów i nie powoduje powstawania nowych niedoskonałości. Jednym zdaniem to taki zwykły krem nawilżający do twarzy, który zupełnie niczym się nie wyróżnia. Cena regularna kremu na dzień The Body Shop Vitamin E to 69zł, moim zdaniem w stosunku do działania jest ona zdecydowanie przesadzona.
Podsumowując: Intensywne nawilżenie w postaci serum oraz kremu do twarzy The Body Shop Vitamin E niestety mnie nie przekonało. Serum po pierwszych testach zapowiadało się bardzo dobrze, ale zapychanie porów jest nie do zaakceptowania. Z kolei krem do twarzy zapewnia działanie ochronne i delikatnie natłuszcza, ale za to nie spełnia podstawowej roli, czyli nie zapewnia odpowiedniego poziomu nawilżenia. Linia Vitamin E to spore rozczarowanie, może poza kremem na noc, który jest po prostu dobry. Zdecydowanie lepiej sprawdzają się u mnie kosmetyki do ciała The Body Shop.
Znacie kosmetyki The Body Shop z linii Vitamin E? Jaki jest Wasz ulubiony krem do twarzy na dzień? :)
32 komentarze
lubię kosmetyki do ciała z The Body Shop . miałam już kilka masełek i dzięki Tobie poznałam pięknie pachnący kokosem żel. ich pielęgnacja twarzy już mnie tak nie kusi
OdpowiedzUsuńKosmetyki do ciała The Body Shop są genialne i cieszę się, że kokosowy żel też Ci się spodobał ;) Pielęgnacja twarzy w ich wydaniu niestety nie jest już chyba tak udana :(
UsuńAle piękne zdjęcia! Szkoda, że kosmetyki nie wypadły równie super... Dawno nie byłam w tym naszym TBS, muszę kiedyś zajrzeć co ciekawego.
OdpowiedzUsuńDziękuję Kochana <3 Ja mam na razie zakaz wchodzenia do TBS, ponieważ moje zapasy maseł wystarczą chyba na rok codziennego smarowania, a jednocześnie strasznie mnie kusi to nowe dyniowe :D
UsuńO, mnie dyniowe też kusi:D Ja w sumie masła szybko zużywam:D
UsuńPachnie super, trochę jak niektóre woski Yankee Candle :D
UsuńA ostatnio się nad nimi zastanawiałam :D Dobrze, że się nie skusiłam ;)
OdpowiedzUsuńTo akurat idealnie trafiłam z wpisem ;) Ogólnie ta seria Vitamin E moim zdaniem nie jest zbyt udana, miałam jeszcze próbki emulsji z filtrem SPF 30 i też mnie nie przekonała :(
UsuńSzkoda, że serum zapychało, a miało być tak pięknie :(
OdpowiedzUsuńZapowiadało się świetnie, ale zapychanie porów to największa zbrodnia :(
UsuńDobrze,że nie kupiłam. Zastanawiałam się nad nim ;)
OdpowiedzUsuńNiestety trudno zaliczyć ten duet do udanych :(
UsuńZapychania porów niestety nie można mu wybaczyć. Szkoda :(
OdpowiedzUsuńDokładnie, zapychanie porów to chyba najgorsza rzecz w kosmetykach do twarzy :(
UsuńOj jeśli serum zapycha, to nie dla mnie ;(
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie uchwyciłaś kosmetyki na zdjęciach
Dziękuję <3
UsuńJa nie znam tej linii kosmetyków ;)
OdpowiedzUsuńNiestety ta linia nie jest zbyt udana, więc może to i dobrze :)
UsuńUwielbiam kosmetyki z TBS.
OdpowiedzUsuńJa też, ale niestety tej serii nie zaliczam do udanych :(
UsuńSłyszałam o tym produkcie różne opinie...ogólnie markę bardzo lubię, ale póki co na to serum się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńNa pewno mają wiele świetnych produktów w ofercie, szczególnie do pielęgnacji ciała, ale niestety linia Vitamin E jest po prostu słaba :(
UsuńZachwycam się pięknymi zdjęciami! :) Nie miałam okazji używać nic z TBS póki co...
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło <3 Na początek znajomości z TBS zdecydowanie warto zacząć od ich maseł do ciała :)
Usuńserum wygląda fajnie, ciekawe czy u mnie by się spisało, mając suchą skórę nie muszę obawiać się wysypu niedoskonałości
OdpowiedzUsuńSkoro nie masz skłonności do zapychania porów, to faktycznie mogłoby się sprawdzić lepiej, ale z drugiej strony nie jestem pewna czy nawilżenie byłoby wystarczające przy suchej cerze :)
UsuńSzkoda ,że się rozczarowałaś :( Mnie produkty do pielęgnacji twarzy z TBS nigdy specjalnie nie kusiły. Co innego żele i masła do ciała ;)
OdpowiedzUsuńMasła do ciała i żele w porównaniu do pielęgnacji twarzy tej marki wypadają o niebo lepiej :)
Usuńpiekne zdjecia nigdy nie miałam nic z tej firmy szkoda ze sie rozczarowalas
OdpowiedzUsuńDziękuję <3 Zdecydowanie lepiej celować w ich kosmetyki do ciała :)
UsuńNie miałam produktów do twarzy tej firmy, czego po przeczytaniu tego postu wcale nie żałuję. Szkoda, że się nie sprawdziły
OdpowiedzUsuńNiestety linia Vitamin E nie jest zbyt udana, ale na szczęście na ich kosmetykach do ciała jeszcze się nie zawiodłam :)
UsuńDziękuję serdecznie za każdy pozostawiony komentarz :) Sprawia mi on ogromną radość i motywuje do dalszego działania. Jeśli mój blog przypadł Ci do gustu, zapraszam do obserwacji :) Pozdrawiam :*