Kosmetyczne rozczarowania: Vita Liberata Body Blur, L`Oreal Paris Elseve Magiczna Moc Glinki, Clinique Pep-Start i inne

data wpisu 31 sierpnia 2017 | 32 komentarze


W ostatnim wpisie opowiadałam Wam na temat moich ulubionych kosmetyków tych wakacji, natomiast dzisiaj ponarzekam na produkty, które w czerwcu, lipcu i sierpniu mnie rozczarowały. Nie zabraknie między innymi kremu Vita Liberata Body Blur, szamponu L`Oreal Paris Elseve Magiczna Moc Glinki oraz kremu pod oczy Clinique Pep-Start. Jeśli jesteście ciekawe, to zapraszam do czytania...

Kosmetyczne rozczarowania: Vita Liberata Body Blur, L`Oreal Paris Elseve Magiczna Moc Glinki, Clinique Pep-Start i inne

VITA LIBERATA BODY BLUR KREM WYKOŃCZENIOWY INSTANT HD SKIN FINISH
____________
Krem wykończeniowy Vita Liberata Body Blur Instant HD Skin Finish to produkt, który w teorii zapowiadał się świetnie - miał maskować niedoskonałości i wygładzać skórę zapewniając efekt HD. Niestety już po pierwszych testach okazało się, że nie jest taki idealny. Z jednej strony błyskawicznie poprawia wygląd skóry i nadaje przepiękny efekt złocistej opalenizny, ale z drugiej jest po prostu mało praktyczny. Absolutnie nie nadaje się do stosowania w połączeniu z jasnymi ubraniami, w zasadzie to brudzi wszystkie ubrania, poza tym wystarczy kilka kropel wody i na tym przepięknym wykończeniu tworzą się smugi. Mam porównanie z innymi kosmetykami tego rodzaju i niestety Body Blur mocno mnie rozczarował, ponieważ praktycznie nie utrzymuje się na skórze. O szczegółach opowiadałam w oddzielnym wpisie...


Kosmetyczne rozczarowania Bielenda Drogocenna mgiełka arganowa 2w1 samoopalająca + Bell Hypoallergenic CC Cream Fluid korygujący

BIELENDA DROGOCENNA MGIEŁKA ARGANOWA 2W1 SAMOOPALAJĄCA
____________
W tym sezonie po raz pierwszy miałam ochotę na przetestowanie jakiegoś kosmetyku brązującego w formie mgiełki i tak w moje ręce wpadła drogocenna mgiełka arganowa marki Bielenda. Spodziewałam się po niej delikatnego, równomiernego i naturalnego efektu opalenizny, ale już po pierwszym zastosowaniu mnie rozczarowała. Wbrew pozorom ten produkt daje stosunkowo mocny efekt opalenizny już po jednym użyciu - u mnie jest on mocniejszy niż po zastosowaniu balsamu brązującego przeznaczonego do ciemnej karnacji. Ten fakt mi nie przeszkadza, jednak mgiełka mimo wprawy w nakładaniu tego rodzaju kosmetyków tworzy u mnie okropne smugi, w związku z tym są one bardzo widoczne. O ile na nogach po kilku próbach udało mi się uzyskać za jej pomocą jako taki efekt, to na pozostałych częściach ciała, a w szczególności na rękach, totalnie się u mnie nie sprawdza. Już dawno nie miałam kosmetyku brązującego, który tak nierównomiernie się aplikuje, w dodatku mgiełka ma mocny, orientalny zapach, który skutecznie maskuje smrodek samoopalacza, ale jednocześnie jest zbyt ciężki na lato, u mnie takie zapachy kompletnie nie zdają egzaminu podczas upałów. 

BELL HYPOALLERGENIC CC CREAM MAKE-UP FLUID KORYGUJĄCY
____________
Na temat kremu CC Bell Hypoallergenic czytałam wiele dobrego i już od dawna chciałam go przetestować między innymi ze względu na jasny odcień 01 Porcelain utrzymany w żółtej tonacji. Niestety miałam spore problemy ze zdobyciem tego odcienia w Rossmannie, w związku z tym ostatecznie zdecydowałam się na zakup 02 Nude, który również okazał się być stosunkowo jasny i idealny na początek wakacji. Na tym moim zdaniem zalety tego kosmetyku się kończą, ponieważ efekt na skórze zupełnie mi nie odpowiada. Aktualnie moja cera nie potrzebuje mocnego krycia, ale krem CC Bell nie zapewnia go wcale, ma nawet problem z delikatnym wyrównaniem kolorytu. Po aplikacji po prostu znika, ale jednocześnie lubi podkreślać suche skórki i drobne nierówności na skórze. Mam wrażenie, że moja cera prezentuje się w nim gorzej niż przed nałożeniem, ale co gorsze po kilku zastosowaniach okazało się również, że zapycha pory. Ten fakt go u mnie dyskwalifikuje i po tak wielu dobrych opiniach krem CC Bell to moje ogromne rozczarowanie.

Kosmetyczne rozczarowania L`Oreal Paris Elseve Magiczna Moc Glinki Szampon do włosów

L`OREAL PARIS ELSEVE MAGICZNA MOC GLINKI SZAMPON DO WŁOSÓW
____________
Kosmetyki do włosów L`Oreal Paris Elseve w większości bardzo dobrze się u mnie sprawdzają, w związku z tym byłam niesamowicie ciekawa nowej serii Magiczna Moc Glinki, która zgodnie z opisem zapewnia 72 godziny świeżych i lekkich włosów, czyli nieco ogranicza ich przetłuszczanie. U mnie nie jest ono dużym problemem, ponieważ włosy mogę myć spokojnie co drugi, a nawet co trzeci dzień, jednak latem ta reguła nie zawsze się sprawdza. Niestety szampon Magiczna Moc Glinki to kompletna klapa, ponieważ moje włosy przetłuszczają się po nim 2x szybciej - umyte rano czasami już wieczorem prezentują się nieciekawie. Zaraz po myciu faktycznie są lekkie, świeże i puszyste, ale po kilku godzinach ten efekt znika i za każdym razem następnego dnia jestem zmuszona do ponownego mycia włosów. Po kosmetyku z glinkami spodziewałam się czegoś zupełnie innego, o niebo lepiej sprawdza się u mnie podobny szampon Garnier Ultra Doux Cytryna & Biała Glinka. Miałam w planach przetestowanie jeszcze maski Elseve Magiczna Moc Glinki do stosowania przed myciem włosów, ale po szamponie nie jestem pewna czy warto.

Kosmetyczne rozczarowania Selfie Project Plastry na nos + Garnier Honey Mask Maseczka miodowa + Clinique Pep-Start Krem pod oczy

SELFIE PROJECT ULTRA OCZYSZCZAJĄCE PLASTRY NA NOS #NoBlackheads
____________
Plastry oczyszczające na nos to mój pierwszy produkt marki Selfie Project, który w ramach testowania nowości wrzuciłam kiedyś do koszyka podczas jednej z wizyt w Rossmannie. Do tego rodzaju plastrów zawsze podchodzę z dystansem, ponieważ dają one znikome efekty i niestety tutaj jest podobnie. W opakowaniu mamy 4 sztuki plastrów, które wzbogacone są o bioaktywny węgiel oraz wyciąg z oczaru wirginijskiego. Przetestowałam już wszystkie i za każdym razem efekt był marny, zupełnie nie radzą sobie z oczyszczaniem porów ani usuwaniem wągrów. Cena w granicach 10zł teoretycznie jest niska, ale raczej nie ma sensu kupowania produktu, który po prostu nie spełnia swojego zadania.

GARNIER HONEY MASK ODŻYWCZA MASECZKA DO TWARZY Z MIODEM
____________
Miodowa maseczka do twarzy Garnier Honey Mask to jeden z moich zakupów podczas ostatniej promocji -49% w Rossmannie. Wieczorem w dniu zakupu od razu zdecydowałam się na jej przetestowanie i nie był to dobry wybór. Maseczka ma bogaty skład i kremową formułę, natomiast po aplikacji na twarz daje okropne uczucie ciężkości i tłustości, którego trudno się pozbyć nawet po jej zmyciu. Mnie udało się to dopiero po ponownym umyciu twarzy żelem. Przyznam, że do tej pory nie miałam jeszcze maseczki, która daje tak dziwne, niekomfortowe uczucie na skórze. Właściwości odżywcze w takiej sytuacji trudno mi oceniać, ale na pewno nie zdecyduję się na ponowny zakup tej maseczki.

CLINIQUE PEP-START EYE CREAM KREM POD OCZY
____________
Na koniec jeszcze krem pod oczy Clinique Pep-Start, którego byłam niesamowicie ciekawa, ale ze względu na niezbyt dobre doświadczenia z kosmetykami tej marki, w pierwszej kolejności zdecydowałam się na przetestowanie miniatury. Używałam jej prawie 3 tygodnie, ale w tym czasie Pep-Start mnie nie przekonał. Podobała mi się w nim lekka formuła, która idealnie nadawała się pod makijaż oraz okrągły aplikator, którym fajnie rozprowadza się ten krem. Niestety nawilżenie Pep-Start moim zdaniem jest słabe, a tego przede wszystkim wymagam od kremu pod oczy. Stosowany na dzień nie zapewniał mi odpowiedniego komfortu, w dodatku z czasem miałam wrażenie, że delikatnie podrażnia skórę wokół oczu. Po przetestowaniu tej miniatury nie zdecyduję się na zakup pełnowymiarowego opakowania.

Znacie te kosmetyki? Jakie kosmetyki w ostatnim czasie Was rozczarowały? :)

32 komentarze

  1. ja tego kosmetyku z VLnie używałam z jasnymi ubraniami, właściwie z jasnymi tak ale nie z bielą. u mnie dobrze się spisywał. polubiłam ten jakby krem bb do ciała

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobrze, że przynajmniej u Ciebie się sprawdza :) Nie wiem czemu u mnie zupełnie się nie utrzymuje, a mam porównanie z innymi kremami BB do ciała czy rajstopami w spray`u :(

      Usuń
  2. Nie miałam żadnego kosmetyku, który wyżej zaprezentowałaś. Szkoda, że mgiełka z Bielendy się nie sprawdziła, zastanawiałam się nad jej kupnem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już dużo lepsza jest nowa mgiełka brązująca Lirene Bronze Collection, mimo że też nie jest idealna, tej Bielendy zdecydowanie nie polecam :(

      Usuń
  3. Tę mgiełkę mam w zapasach - zobaczymy jak się u mnie sprawdzi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem ciekawa czy będziesz z niej zadowolona, ale czytałam też inne opinie na jej temat i niestety sporo osób podziela moje zdanie :)

      Usuń
  4. U mnie totalne rozczarowanie to podkład matujący z Bare Minerals, pomarańczowa masakra.Ja miałam inne kosmetyki z Vita Liberata i byłam bardzo zadowolona. Serii Elseve nie lubię, ta mająca nadawać objętość mnie przyprawiła o koszmarne bolesne gule na głowie i szyi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego co wiem to bare minerals są to minerały sypkie. Dostępne w takiej gamie kolorystycznej, że o matko :D Ja używam anabelle i dobry odcień dobrałam dopiero przy drugim podejściu. Dlatego jeśli o minerały chodzi lepiej na początku kupić próbkę niż zapłacić i doświadczyć tej ,,pomarańczowej masakry'' ;) Mój akurat był nieco zbyt różowy co i tak widziałam w lustrze tylko ja.

      Usuń
    2. Odpowiednio dobrany odcień to kluczowa sprawa przy podkładzie mineralnym i Magda ma racje, na początek warto zamówić próbki kilku odcieni i wybrać ten idealnie dopasowany :) Jeśli chodzi o Elseve, to ewidentnie jakiś składnik Ci nie służy, więc lepiej poszukać czegoś innego :)

      Usuń
  5. Chciałam kupić ten szampon bo czytałam dobre opinie właśnie w kontekście dłuższej świeżości - ale już nie chcę :P A o CC też czytałam same dobre opinie jak dotąd, szkoda że się nie sprawdził :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też czytałam przeważnie dobre opinie na temat tej serii Elseve, ale niestety u mnie po każdym użyciu była porażka, nawet szampon z linii Magiczna Moc Olejków nie powodował u mnie takiego przetłuszczania, a jego formuła jest zdecydowanie bardziej bogata :D

      Usuń
  6. Z serii Magiczna Moc Glinki miałam odżywkę. Niestety, również nie sprawdziła się na moich włosach,a nie oczekiwałam od niej wiele. Miała tylko pomóc w rozczesaniu. A tu zonk! Po jej użyciu miałam wrażenie, że nic nie nałożyłam na włosy. Dobrze, że chociaż nie kosztowała wiele.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli cała ta seria niezbyt im się udała, ciekawe jeszcze jak ta maska do stosowania przed myciem włosów, bo nadal mnie trochę kusi :)

      Usuń
  7. Lubiłam krem z Clinique ale tak szczerze on jest dla skóry która nie wymaga zbytnio wielkiej pielęgnacji ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja skóra właśnie taka jest, wymagam jedynie przyzwoitego nawilżenia, ale jeśli krem pod oczy za ponad 100zł nawet tego mi nie zapewnia, to niestety odpada :D

      Usuń
  8. tak czułam że te nowości VB nie do końca się sprawdzają, dziewczyny pisały, że schodzą ze skóry, szkoda bo lubię ich piankę opalającą :-/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, od początku sama też miałam pewne obawy odnośnie trwałości tego kremu, które niestety już po pierwszych testach się potwierdziły :/ Na szczęście inne kosmetyki tej marki są dużo lepsze, tak jak wspomniana przez Ciebie pianka ;)

      Usuń
  9. O plastrach na nosek słyszałam, że są własnie kiepskie. Dobrze, że nie kupiłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie warto, to jedne ze słabszych plastrów tego typu jakie miałam :/

      Usuń
  10. Szkoda, że się nie sprawdziły. Ja nie miałam żadnego z tych gagatków, ale o kilku słyszałam/ czytałam negatywne opinie. Największe zaskoczenie - krem CC Bell, a najmniejsze Clinique. Zresztą uważam, że ta marka jest naprawdę bardzo mocno przereklamowana, bardzo kiepskie składy, poniżej poziomu drogeryjnego,kiepskie działanie, ale uchodzą za markę prawie luksusową. Jestem na nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety moje doświadczenia z kosmetykami Clinique też nie są zbyt dobre, ale na przykład ich seria Moisture Surge sprawdza się u mnie genialnie, dlatego ponownie zainteresowałam się produktami tej marki, niestety ten krem pod oczy mocno mnie rozczarował :(

      Usuń
  11. O, dobrze, że przeczytałam twoją opinię, bo krem CC Bell i Elseve Moc Glinki miała w planach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krem CC zbiera mnóstwo dobrych opinii i naprawdę byłam zaskoczona, że jest tak słaby pod kątem efektu i jeszcze zapycha pory :/

      Usuń
  12. A u mnie ta mgiełka własnie się sprawdziła :) Kupiłam dwie jedną marki Bielenda, drugą Soraya. Ta druga okazała się kompletną klapą, ale Bielenda bardzo przypadła mi do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fajnie, że jednak u Ciebie się sprawdza ;) Ja mam jeszcze mgiełkę brązującą Lirene, która bardziej mi odpowiada, ale też nie jest idealna :)

      Usuń
  13. Żadnego z powyższych nie znam. U mnie ostatnim z rozczarowań jest Mgiełka do ciała Koral Morski z Lirene. A fe!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A miałam na nią ochotę ze względu na ten piękny kolor, ale skoro się nie sprawdza, to dobrze, że nie kupiłam :D

      Usuń
  14. To ja nawet nie wiedziałam, że bielenda ma taki olejek, a tu już rozczarowanko:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mgiełka to chyba najsłabszy element całej brązującej linii Bielendy :(

      Usuń
  15. W sumie nie znam żadnego z tych kosmetyków i to może nawet lepiej :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję serdecznie za każdy pozostawiony komentarz :) Sprawia mi on ogromną radość i motywuje do dalszego działania. Jeśli mój blog przypadł Ci do gustu, zapraszam do obserwacji :) Pozdrawiam :*