Bielenda, Professional Formula, Enzymatyczny Peeling dotleniający

data wpisu 20 września 2013 | 56 komentarzy

Hej!

Dzisiaj mam dla Was recenzję peelingu, który już jakiś czas czekał w kolejce na wypróbowanie, aż się w końcu doczekał :) Mowa oczywiście o enzymatycznym peelingu dotleniającym od Bielendy :) Jak się sprawdził? O tym zaraz... :)



Od producenta:

Aktywny peeling o żelowej konsystencji niezwykle delikatnie ale równocześnie wyjątkowo skutecznie złuszcza martwe komórki naskórka, wygładza i uelastycznia skórę, poprawia jej ukrwienie i w konsekwencji ją dotlenia. Błyskawicznie likwiduje szorstkość, widocznie redukuje przebarwienia oraz inne niedoskonałości cery. Rewelacyjnie wzmacnia i odświeża skórę, łagodzi podrażnienia. Dzięki zawartości cenionych składników aktywnych używanych w profesjonalnych zabiegach gabinetowych: KOMPLEKS AKTYWNIE DOTLENIAJĄCY na bazie Koenzymu Q10 i Alg Koralowych oraz KWAS LAKTOBIONOWY, spektakularne rezultaty widoczne są natychmiast, już po jednym zastosowaniu.

Sposób użycia: 1–2 razy w tygodniu peeling nałożyć na oczyszczoną skórę twarzy omijając okolice oczu. Zostawić na 5 do 10 minut, następnie zmyć ciepłą wodą. Przeznaczony dla osób w każdym wieku.



Moja opinia:

Peeling znajduje się w typowej saszetce podzielonej na 2 części. Każda z nich zawiera po 5g produktu. To wygodne rozwiązanie, ponieważ jedna część idealnie wystarcza na dokładne rozprowadzenie na całej twarzy. Szata graficzna przyjemna dla oka, nieco profesjonalna. Po odwrócenia saszetki ukaże nam się pełny opis działania, które według producenta ma być wręcz spektakularne i to juz po jednym użyciu. Szczerze, bez przesady... :) Peeling ma konsystencję przezroczystego żelu, o delikatnie niebieskim zabarwieniu. Żel jest dość zwarty, ale nie gęsty. Bardzo łatwo rozprowadza się na skórze i po kilku minutach jakby lekko wsiąka w skórę. Ze zmywaniem również nie ma większych problemów. Zapach ogólnie jest przyjemny, czuć w nim jakby nutkę alkoholu, ale nie drażni. Według mnie jest kwiatowy. Podczas trzymania peelingu na twarzy jest lekko wyczuwalny, ale po zmyciu znika. 

Teraz czas na to "spektakularne" działanie... W tej kwestii nie przesadzałabym tak jak producent w swoim opisie. Zaraz po nałożeniu, przez kilka chwil czuć lekkie pieczenie. To niby nic takiego, ale jednak. Po ok 2-3 minutach ustępuje. Przez kolejne minuty peeling delikatnie wsiąka w skórę, aż do zmycia. Skóra po użyciu rzeczywiście jest lekko wygładzona i rozjaśniona. Ewentualne zaczerwienienia i podrażnienia są wyraźnie zmniejszone. Na pewno sam peeling nie powoduje podrażnienia, ani zaczerwienienia, ale w końcu przeznaczony jest do skóry wrażliwej. Poza tym nie wysusza skóry, a nawet dość dobrze ją nawilża. Radzi sobie również z suchymi skórkami. Dodatkowo skóra jest dobrze oczyszczona i dłużej pozostaje matowa. Jak już wcześniej wspomniałam, jedna saszetka wystarczy na jedno użycie, czyli wydajność raczej standardowa. Cena jak najbardziej zachęca. W promocji można dorwać go już za niecałe 2zł. Dostępny w Rossmannie oraz innych mniejszych drogeriach :)



Plusy:

- lekko wygładza
- rozjaśnia
- likwiduje suche skórki
- nawilża
- nie podrażnia
- nie wysusza
- łatwo się zmywa 
- cena

Minusy:

- lekkie pieczenie na początku
- dla niektórych może być za słaby

Ocena: 4/5

Skład: Aqua, Urea, Propylene Glycol, Glycerin, Bacillus, Ferment, Hydrolyzed Corallina Officinalis Extract, Lactobionic Acid, Panthenol, Ubiquinone, Sodium Hyaluronate, Polysorbate-20, Ammonium Acryloyldimethyltaurate/VP Copolymer, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Lecithin, Ethylhexylglycerin, Triethanolamine, Disodium EDTA, DMDM Hydantoin, Phenoxyethanol, Parfum, CI 42090.

Cena: 2,49zł / 2 x 5g

Podsumowując: Ogólnie radzi sobie bardzo dobrze, czyli spełnia praktycznie wszystkie zadania, które stawiam przed peelingiem enzymatycznym. Oczywiście nie ma się co spodziewać spektakularnych efektów, ale jednak warto wypróbować :)

56 komentarze

  1. Nie miałam go, ale lubię peelingi enzymatyczne, znacznie bardziej od tych standardowych "zdzieraków" ;) Ten wygląda na całkiem przyjemny produkt, w dodatku cena kusi, więc kiedyś na pewno wypróbuję ;) Na razie trafia na moją listę kosmetyków, które muszę wypróbować :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też do twarzy zdecydowanie wolę peelingi enzymatyczne :)

      Usuń
  2. nigdy jeszcze nie probowalam, ale za tę cenę można się skusić bez większych wyrzutów sumienia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To jeden z moich ulubionych peelingów :) Lubię go za działanie, niską cenę i formę jednorazowej saszetki. Pozdrawiam serdecznie i obserwuję :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ja lubię "słabe" peelingi, bo te zbyt gruboziarniste mnie potrafią podrażnić ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. łeee jak jest pieczenie to nie wartoo jej brac, moim zdaniem.

    OdpowiedzUsuń
  6. peelingi enzymatyczne to zdecydowanie mój numer jeden:) obecnie mam ten z Ziaja Nuno i bardzo sobie chwalę:)

    OdpowiedzUsuń
  7. pieczenie?
    O kurde jeszcze się nie spotkałam z takim czyms:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może to być oznaka, że po prostu zaczyna działać? :)

      Usuń
  8. Widzę ją pierwszy raz na oczy :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Lubię peelingi enzymatyczne, więc sprawdzę go :) Nigdy wcześniej nie widziałam go w sklepie. Szkoda tylko, że piecze na początku... Może tak ma być, ale moim zdaniem jest to trochę podejrzane :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe, że właśnie taki efekt na początku jest normalny ? :)

      Usuń
  10. Chętnie sprawdzę, bo podobno do mojego typu ceru najlepsze są właśnie enzymatyczne peelingi. :)Podoba mi się że choć trochę redukuje zaczerwienienia :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja jednak wolę peelingi tradycyjne ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. za taką cenę można wypróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  13. nigdy jeszcze nie robiłam sobie peelingu enzymatycznego:)może czas spróbować?:)

    OdpowiedzUsuń
  14. miałam kilka enzymatycznych jednak wolę tradycyjne peelingi

    OdpowiedzUsuń
  15. Przy mojej płytko unaczynionej cerze bałabym się tego szczypania, ale peelingi enzymatyczne bardzo lubię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie mam problemu z naczynkami, więc tutaj nie mogę się wypowiedzieć :)

      Usuń
  16. Faaajny, muszę sobie kupić i sprawdzić czy i mnie będzie pikło;p

    OdpowiedzUsuń
  17. Z tych peelingów używam wersji zielonej i jestem nią zachwycona :)

    OdpowiedzUsuń
  18. U mnie peelingi enzymatyczne raczej się nie sprawdzają. Są zwykle za słabe :(

    OdpowiedzUsuń
  19. Obawiam się tego pieczenie, mam do tego wielkie szczęście niestety ;/

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie miałam okazji używać, może kiedyś wypróbuję

    OdpowiedzUsuń
  21. jak gdzieś wpadnie mi w ręce to wezmę :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Już dawno nie stosowałam peelingu enzymatycznego.. Ale pamiętam że efekt był zadowalający :D

    OdpowiedzUsuń
  23. Jeszcze nie miałam peelingu z Bielendy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie to pierwsza przygoda z peelingami z tej firmy :)

      Usuń
  24. Ja dawno nie miałam niczego z Bielendy. Musiałabym spróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Z jednej strony mnie zaciekawił, a z drugiej obawiam się tego pieczenia na początku... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U każdego może działać inaczej, więc może pieczenie się nie pojawi, ale nie wiem :)

      Usuń
  26. Ja mam dość dziwne poczucie "mocności zdzieraków" :D

    OdpowiedzUsuń
  27. Super recenzja!
    Jeszcze go nie próbowałam, ale na pewno skorzystam :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Ciekawy, ale wolałabym tubkę, jakoś nie przepadam za saszetkami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wolę wypróbować zawsze saszetkę, gdyby miał się nie sprawdzić, ale tubki w niektórych przypadkach by się przydały :)

      Usuń
  29. ja jakoś wolę mimo wszystko pełnowymiarowe produkty, nie lubię rozcinać tych opakowań i wgl :D

    OdpowiedzUsuń
  30. I to mi się podoba! Takiego peelingu szukałam, bo ten, którego używałam przestał być produktowany ;) Póki co testuję Bielendę z bawełną ;)

    OdpowiedzUsuń
  31. Bardzo lubię enzymatyczne peelingi, więc na pewno bym się z nim polubiła :) Pierwszy raz widzę enzymatyczny peeling z Bielendy :)

    OdpowiedzUsuń
  32. miałam go, zużyła i raczej więcej nie kupię, zdecydowanie wolę peelingi mechaniczne, przy których czuję, że coś mi z twarzą zrobiły

    OdpowiedzUsuń
  33. Ja wolę nieco mocniejsze peelingi, ale enzymatyczne też czasem używam ;)

    OdpowiedzUsuń
  34. ja muszę mieć porządnego zdzieraka:) ale mojej mamie kupię bo takie tylko używam i skład ma fajny:)

    OdpowiedzUsuń
  35. jakoś nie lubię tego typu peelingów,wolę bardziej drastyczne zdzieracze :)) ale cieszę się, że Cie nie zawiódł :)

    OdpowiedzUsuń
  36. Uwielbiam go - najlepszy peeling enzymatyczny jaki używałam. Szkoda, że nie ma wersji w tubce.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję serdecznie za każdy pozostawiony komentarz :) Sprawia mi on ogromną radość i motywuje do dalszego działania. Jeśli mój blog przypadł Ci do gustu, zapraszam do obserwacji :) Pozdrawiam :*